Kolejny raz do pracy, dziś coś mi się ciężko jechało. Rano było zimno i wietrznie, wiatr niestety wschodni, czyli w kierunku w którym w najbliższą niedziele chcę jechać po rekord długości trasy. Po pracy chyba pojadę do Krakowa bo mam tam coś załatwić, jeśli faktycznie pojadę to dziś może być dystans około 90-100 km.
Do pracy: 19,94 km; czas: 53:55; średnia 22,20 km/h.
Oj średnia do pracy dziś słabiutka, już dawno tak długo nie jechałem do pracy.
Z pracy wyjechałem około 12, bo Krajowy Rejestr Karny w Sądzie Okręgowym przy Ul. Przy Rondzie w Krakowie był czynny tylko do 14:30. Z pracy do Krakowa jechałem z wiatrem, prędkość do Niepołomic nie spadała poniżej 30 km/h. W Krakowie na ścieżce rowerowej wzdłuż ulic Ch. Botewa i Lipskiej, musiałem trochę zwolnić, ale i tak do końca tej ścieżki rowerowej podniosłem średnią do prawie 26 km/h.
Za skrzyżowaniem z Nowohucką musiałem zwolnić jeszcze bardziej, za mostem Kotlarskim musiałem wjechać między bloki bo chodnik był rozkopany. Potem przeprawiłem się przez rondo Grzegórzeckiej i już po chwili byłem pod budynkiem sądu. Nie musiałem płacić za parking tylko podjechałem rowerem pod same drzwi, gdzie zapiąłem moją maszynę do stojaka była godzina 1:22 (56,71 km; czas: 2:13:04; średnia: 25,57 km/h). Sprawę w sądzie załatwiłem w niecałe 20 minut, wyszedłem z budynku kupiłem precelka i zrobiłem przerwę na małe jedzonko.
Po przerwie ruszyłem w drogę powrotną, niestety dobrze wiedziałem że teraz będzie pod wiatr. Na początku nie było nawet tak ciężko, udawało mi się utrzymać tempo w granicach 23-25 km/h, ale gdy przejechałem przez most w Brzegach, zaczęło wiać zdecydowanie mocniej. W rezultacie kolejne 10 km do Niepołomic tempo wyraźnie siadło, momentami nie miałem siły kręcić powyżej 21 km/h.
W Niepołomicach najpierw pojechałem do rodziców (80,28 km; czas: 3:17:13; średnia: 24,42 km/h), a następnie miałem trochę załatwień, musiałem jechać do Urzędu Miasta w związku przydzieleniem nr domu, potem spotkałem się jeszcze z kolega, który ma mi przygotować projekt na podłącz gazowy. Gdy wyjeżdżałem z Niepołomic.
Gdy wyjeżdżałem z Niepołomic miałem na liczniku ponad 86 km i realną szansę na przebicie setki. Zatrzymałem się jeszcze na chwilę na parkingu przy dawnym ośrodku Krakowianka - jest tam znak szlaku bursztynowego według którego do Nowego Korczyna jest 87 km, ale już wiem, że prom w Pasiece Otfinowskiej nie pływa i trzeba przejechać około 98 km.
Ostatnie kilometry do domu w Łapczycy przejechałem już w miarę bez wiatru, zrobiło się nawet trochę cieplej. Ostatnie 10 km pokonałem z wyraźnym trudem, byłem zmęczony. Podjazd pod Chełm sprawił mi duże trudności. Tuż przed domem na liczniku pojawiła się setka. Mój plan na rekordowy przejazd liczy około 170 km, jeśli będzie wiało to mogę mięć problem żeby tyle przejechać.
Dzisiejszy wyjazd to pierwsza tak długa wycieczka w celu załatwienia pewnej sprawy. W swoim życiu zrobiłem już kilka setek i taki dystans nie robi na mnie w zasadzie większego wrażenia, ale zawsze to były albo dni na wyprawie, albo jednodniowe wycieczki turystyczne.