Dziś rozpocząłem sezon szosowy, na kolarzówce pojechałem nad Czarny Staw - jechałem dość wolno jak na szosówkę, ale jechało mi się naprawdę dobrze.
Początkowo miałem jechać na górki w Staniątkach i Brzeziu, ale ponieważ mocno wiało zdecydowałem się na wyjazd do lasu. Pojechałem więc sobie powoli na Drogę Królewską w kierunku Zabierzowa, droga jeszcze miejscami bardzo mokra, można nawet spotkać resztki lodu. Tempem w około 24-26 km/h dojechałem pod cmentarz wojenny nr 325 na Sitowcu, gdzie zatrzymałem się i zrobiłem szybką fotkę. Dalej pojechałem pod leśniczówkę Przyborów gdzie znowu zrobiłem parę fotek, na leśnych droga jeszcze śnieg i lód.
W tym momencie postanowiłem jechać zobaczyć jak wygląda Żubrostrada, przed skrętem na Żubrostradę zatrzymałem się jeszcze pod nową tablicą informującą o odcinku Bursztynowego Szlaku z Niepołomic do Nowego Korczyna. Mam już mapkę tego szlaku i planuję go przejechać w tym roku, jedyną trudnością wydaję się być fakt, że w/w odcinek to prawie 90 km, więc tam i z powrotem w jeden dzień nie obrócę.
Gdy tak stałem sobie i oglądałem tablicę z mapą szlaku koło mnie przejechał jakiś gościu na trekkingu i pomknął na Żubrostradę, ja w sumie miałem tylko sprawdzić przejezdność drogi i wracać do domu, ale skoro trafił mi się zając to postanowiłem pojechać nad Czarny Staw. Facet jechał dość szybko mniej więcej 24-26 km, jak do niego dojechałem to próbował mnie zgubić i tempo wzrosło do 28 km/h. Przez parę ładnych kilometrów jechałem więc sobie spokojnie za nim, ale mój zając chyba się zmęczył i zwolnił, więc ja przyspieszyłem i pomknąłem nad Czarny Staw. Dojazd do stawu ciężki, jest błoto, miejscami śnieg i lód, na szosówce jechało się bardzo ciężko. Nad stawem postój i kilka zdjęć, co ciekawe nie byłem tam sam, było dwóch chłopaczków, którzy chyba tu przybiegli. Tak w ogóle w lesie spotkałem kilka osób, oprócz mojego zająca jeszcze dwóch czy trzech rowerzystów w tym jednego kolarza na szosówce, dwie osoby na rolkach i w sumie 4 biegaczy.
Trochę bałem się drogi powrotnej bo myślałem, że wpadnę na ścianę wiatru, tym czasem nie było tak źle, trochę wiało, ale raczej nie czołowo i raczej słabo, więc jechałem dość mocno. Na drodze ze Stanisławic w kierunku Żubrostrady, ponownie dogoniłem mojego zająca, ale jechał już wolno (21-22 km/h) i był wyraźnie zmęczony, więc nie mogłem się za nim holować i ruszyłem ostro sam.
Powrót do domu Drogą Królewską, pod koniec zaczęło się lekko ściemniać, słońce zachodziło i zaczęło się robić zimno. Tuż przed 17 dojechałem do rynku w Niepołomicach, gdzie u kolegi zrobiłem mały postój a po paru minutach wróciłem do domu rodziców.
Wycieczka w sumie bardzo udana, było w miarę ciepło, a wiatr który w porywach wiał bardzo mocno, w lesie był praktycznie nie odczuwalny. Przejechałem znacznie więcej kilometrów niż planowałem i zobaczyłem praktycznie całkiem zamarznięty Czarny Staw. Niestety od jutra ma się popsuć pogoda, więc nie wiem kiedy się uda kolejny raz wyjechać na trasę.