Po wycieczce do Sandomierza zacząłem się zastanawiać nad wskazaniami mojego licznika rowerowego. Od zawsze ustawiałem w liczniku obwód koła zgodnie z tabelką dołączoną do instrukcji (można ją też znaleźć w necie) i uznawałem taki rozmiar za prawidłowy. Od kilku lat mam GPS i zawsze wskazania licznika był wyższe niż te z GPS, ale gdzieś tam wyczytałem, że GPS nie jest do końca miarodajny, więc dalej uważałem, że jest wszystko w porządku.
Jednak tuż przed wyjazdem do Sandomierza Krzysiek wymienił opony na 1,2. Dopompowaliśmy je na maksa i do licznika wpisaliśmy wartość z tabelki zgodnie z rozmiarem opon. Podczas jazdy na liczniku Krzyśka były prawie dokładnie takie same wartości jak na moim GPSie, to mój licznik wykazywał coraz tą większą różnicę. Krzysiek zakończył jazdę w Baranowie Sandomierskim mając na liczniku chyba z 1 kilometr więcej niż ja na GPS. Natomiast ja dojechałem do samego Sandomierza i na liczniku miałem 172,21 km, podczas gdy GPS pokazywał 167,3 km (5 km różnicy).
Stwierdziłem, że to trochę dużo, nawet jeśli GPS delikatnie zaniża dystans to chyba różnica nie powinna być aż tak duża. Poczytałem trochę w necie i znalazłem opinie, że wartości w tabelce zwykle są zawyżone i że należy policzyć odwód koła samodzielnie. Próbne pomiary zrobiłem kilka dni temu na crossie i od razu mi wyszło, że wartość z tabelki jest za wysoka. Dziś byłem szosówką w Woli Zabierzowskiej i wracając drogą 967 patrzyłem na słupki kilometrowe wyszło mi, że licznik na każdy kilometr dodaje jakieś 30 metrów, więc po powrocie do domu, napompowałem koła w crossie i w szosówce, a następnie zabrałem się za wyliczanie rozmiaru koła.
Na pierwszy rzut poszła szosa, wartość z tabelki dla opony 700x23C wynosił 2133 mm, mój pomiar wykazał 2110 mm - tak zapisałem i wziąłem się za crossa. Tu wartość z tabelki wynosiła 2205 (opona 700x35C), mój pomiar pokazał tylko 2160 - rozbieżność ponad 6 cm. Teraz nadszedł czas na próbę przy słupkach kilometrowych, wyjechałem na ulicę Wielicką i jazda, po przejechaniu między słupkiem ze wskazaniem 4,6 a tym z 3,6 na liczniku równo 1 km, wracam i znowu dokładnie 1 km. Wróciłem do domu, zmiana roweru na szosówkę i znowu pomiar między tymi samymi słupkami, wynik w obie strony dokładnie 1 km. Chyba mogę uznać, że liczniki dla tych dwóch rowerów mam skalibrowane, kiedyś będę musiał zrobić to samo jeszcze dla górala.
Po tych pomiarach wychodzi mi, że do Sandomierza przejechałem jakieś 168,7 km, więc o 1,4 km więcej niż wskazał GPS, ale aż o 3,5 km mniej niż pokazał mój licznik z poprzednią wartością. Wcześniejszych wartości nie będę poprawiał, ponieważ na pomiar wpływa m.in. ciśnienie w oponach, czy nawet stopień zużycia opony, więc poprzednie wartości uznaje za wyniki tabelkowe, które wykorzystuje pewnie większość rowerzystów, a do dziś notuję wyniki rzeczywiste:)