Po pierwszym bardzo forsownym dniu moja żona była trochę zmęczona, a na dodatek zafundowałem nam na początek przejazd szlakiem przez las do zamku Smoleń. Ruiny zamku są bardzo ładne, ale mocno zaniedbane, wszędzie chwasty i krzaki, zrobiliśmy sesję zdjęciową i postój po którym ruszyliśmy asfaltem w kierunku pobliskiej Pilicy. Miejscowość niewielka, ale turystycznie dość bogata w obiekty zabytkowe z których zobaczyliśmy tylko kilka, ponieważ pogoda była kiepska, a pora późna (tego dnia wyruszyliśmy dopiero o 9:00) a tempo w jakim pokonaliśmy pierwsze kilometry było dość niskie - należało, więc troszkę przyspieszyć.
Zaraz za Pilicą w miejscowości Biskupice odwiedziłem duży cmentarz wojenny z okresu I wojny - tematyka ta mnie bardzo interesuję, więc mogłem porównać architekturę cmentarza na Jurze z cmentarzami w Galicji Zachodniej. Po postoju na cmentarzu musiałem mocno gonić moją żonę, która cały czas zmierzała w kierunku Podzamcza (zamek Ogrodzieniec). Na odcinku Pilica - Podzamcze jechaliśmy dość ruchliwą drogą 790. Na dodatek droga ta obfituję w ciężkie podjazdy, które musieliśmy jeszcze pokonywać pod wiatr, gdy dotarliśmy do zamku w Ogrodzieńcu byliśmy już mocno zmęczeni, mimo iż pokonaliśmy dopiero 20 km. Zarządziliśmy, więc postój na obiad. W Ogrodzieńcu można zobaczyć malownicze ruiny zamku położone na wysokim wzniesieniu oraz rekonstrukcję obronnego grodziska na górze Birów. Oba te obiekty zwiedzaliśmy dokładnie przed rokiem, więc tym razem sfotografowałem zamek tylko z zewnątrz (żeby wejść do środka trzeba niestety zapłacić), a górę Birów tylko z daleka - już niedługo umieszczę oba te obiekty w dziale Ciekawe miejsca na mojej stronie i tam będzie można zobaczyć ładniejsze zdjęcia.
Po przerwie obiadowej ruszyliśmy przez Kiełkowice, Żerkowice i Skarżyce (gdzie sfotografowaliśmy ładny kościół - sanktuarium maryjne) do Morska gdzie na zalesionym wzgórzu znajdują się ruiny zamku. Sam zamek otoczony jest lasem a wokół niego stworzono ośrodek sportowo - wypoczynkowy. Same ruiny są niedostępne do zwiedzania, więc musieliśmy się zadowolić tylko kilkoma fotkami z zewnątrz.
Po odwiedzinach na zamku Morsko pojechaliśmy szlakiem (innej drogi nie ma) do miejscowości Podlesice. Przez chwilę rozważaliśmy jeszcze jazdę szlakiem czarnym do Rzędkowic, ale droga była strasznie piaszczysta, więc zrezygnowaliśmy, Co prawda do Podlesic, też musieliśmy się przebijać przez piaszczystą drogę, a później przez wieś było jeszcze gorzej, bo droga która na mapie była asfaltowa była całkowicie rozkopana - trwały prace chyba kanalizacyjne, musieliśmy więc gdzieś bokiem przepchać rowery - nie mniej jednak po kilkunastu minutach dojechaliśmy do drogi 792 na Żarki. Po lewej stronie drogi mieliśmy piękny widok na Górę Zborów tym bardziej, że pogoda się w końcu zrobiła bardzo ładna. Asfaltem dojechaliśmy do miejscowości Hucisko, gdzie skręciliśmy w prawo i po przejechaniu przez wieś, wjechaliśmy na czarny szlak rowerowy, który miał nas doprowadzić do zamku Bobolice. Sam zamek zobaczyliśmy już ze szczytu wzniesienia w Hucisku - prezentował się wręcz bajkowo:) Dojazd do zamku mimo, iż prowadził szlakiem, nie był jakoś ekstremalnie ciężki (w większości zjazd - wcześniej do Huciska jechaliśmy mocno pod górę), więc po kilkunastu minutach byliśmy już pod zamkiem.
Sam zamek prezentuję się pięknie, od roku 2002 jest własnością prywatną (braci Laseckich) i właściciele chcą uczynić z niego atrakcję turystyczną (którą w zasadzie już jest), niestety trafiliśmy na remont dachu, na zamek co prawda można było wejść, ale w ograniczonym zakresie i to jeszcze odpłatnie, więc zrezygnowaliśmy i po sesji fotograficznej ruszyliśmy dalej w kierunku odległego o 2 kilometry zamku Mirów.
Oficjalna strona Zamku w Bobolicach
Zamek Mirów również jest własnością braci Laseckich, którzy chyba przygotowują się wykonania rekonstrukcji podobnej do tej z zamku w Bobolicach, na razie jednak obiekt można oglądać tylko z zewnątrz - mimo iż nie jest odnowiony to moim zdaniem prezentuję się całkiem nieźle na co wpływa niewątpliwie piękne umiejscowienie na wysokim widokowym wzgórzu. Zamek jest przykładem doskonałej kompozycji murów z występującymi na wzgórzu skałami wapiennymi.
Pod zamkiem w Mirowie, nasze liczniki wskazywały 50 km, wstępnie mieliśmy zarezerwowane noclegi w Schronisku Żarkach, ale udało nam się znaleźć bardzo fajną i tanią kwaterę pod zamkiem, więc zdecydowaliśmy, że właśnie tu zakończymy jazdę drugiego dnia wyprawy.
Po kąpieli poszliśmy na zamek jeszcze raz - tym razem spacerkiem:) W sumie drugiego dnia wyprawy pokonaliśmy niespełna 51 km ze średnią prędkością 13,9 km/h, w pionie podjechaliśmy 578 m. Odcinki pokonywane szlakami był zdecydowanie trudniejsze niż te, które pokonaliśmy pierwszego dnia. Większa była też trudność podjazdów, szczególnie tych pokonywanych na odcinku do zamku w Ogrodzieńcu, gdzie dodatkowo jechaliśmy przy wietrznej i pochmurnej pogodzie - to wszystko złożyło się na mniejszy dystans i większe zmęczenie niż dnia pierwszego.
Drugiego dnia wyprawy odwiedziliśmy zamki w Smoleniu, Ogrodzieńcu, Morsku, Bobolicach i Mirowie, oraz miasteczko Pilica i wieś Skarżyce z bardzo ciekawym zabytkowym kościołem.